stąd już blisko do horyzontu
za który zachodzi słońce
za którym nie ma nic
nawet pustki
drogą przez senność wysłaną
piaskiem ostrym z marzeń
z oddechu nicości
jeszcze ból daje znaki życia
jeszcze słychać chichoty
i szmer tańczących duchów
jeszcze czuć odór
zepsutych tysięcy dni
odeszli ci mówiący o przyjaźni
została kupa śmieci
na pożegnanie
barwne, malowane pejzaże
stają się cierpieniem
„trwaj chwilo, jesteś taka piękna”
jest cicho, choć nie ma ciszy
jest krzyk, którego nie słychać
horyzont pulsuje zapytaniem
za który zachodzi słońce
za którym nie ma nic
nawet pustki
drogą przez senność wysłaną
piaskiem ostrym z marzeń
z oddechu nicości
jeszcze ból daje znaki życia
jeszcze słychać chichoty
i szmer tańczących duchów
jeszcze czuć odór
zepsutych tysięcy dni
odeszli ci mówiący o przyjaźni
została kupa śmieci
na pożegnanie
barwne, malowane pejzaże
stają się cierpieniem
„trwaj chwilo, jesteś taka piękna”
jest cicho, choć nie ma ciszy
jest krzyk, którego nie słychać
horyzont pulsuje zapytaniem
„nie chodzi tu więc o to,
czy ktoś jest słaby, czy silny,
tylko - czy może przetrwać miarę
swojego cierpienia, moralnego czy fizycznego”
czy ktoś jest słaby, czy silny,
tylko - czy może przetrwać miarę
swojego cierpienia, moralnego czy fizycznego”